Na plaster mi to!

Z plastrami miodu nie mam za wiele do czynienia. Za to obróbka tych drewnianych wpisała się w moje codzienne życie jako stały element. Korowanie, szlifowanie, wykańczanie.. lubię ten proces gdy kawał drewna zmienia się w całkiem ładną rzecz. A czasem nic mu nie potrzeba bo jest ładny sam w sobie.

Tok rozumowania Kubusia Puchatka troszkę mnie zainspirował. Nie stworzę z plastrów drzewa.. przysposabiam je do nowych ról. Myślę, że skutecznie.

„..a gdybym ja posadził plaster [miodu] przed moim domem,
to wyrośnie ul ?..”  Kubuś Puchatek

W zasadzie od akacjowych plasterków, 6 lat temu, rozpoczęła swą podróż Alicja w Krainie Drewna. Tak nazwałam swój facebook’owy funpage, który wtedy utworzyłam.

Poszatkowaną gałąź wysuszyłam i pieczołowicie wygładzałam. Z takim materiałem zorganizowałam u siebie  w domu warsztaty dla dzieciaków.. Malowaliśmy zawieszki na choinkę, podkładki pod kubki ..bardzo miły to był czas.. trzeba powtórzyć.

Przyszedł czas na topolę i większe przekroje plastrów. Deski do serwowania szły jak świeże bułki. Szczególnie jako forma prezentu, cieszyły się dużym powodzeniem.  A żeby urozmaicić nieco produkty, dodawałam ciekawe uchwyty.

Topola stała się moim ulubionym drewnem. Miękka, włóknista, często poprzebarwiana  i czasem bardzo nieregularna.. piękna! To co nie szło przez tartak w palety, dostawałam ja. I tak cała tartaczna ekipa nauczyła się, że odpad zostaje dla szefowej i nie ma takiego pojęcia jak : nie nadaje się.

Był to też czas mojej nauki obsługi maszyn stolarskich. Taśmówka do przecierania drewna kusiła najbardziej. Już nie tylko szlifowałam.. plastry cięłam sama! (jak się dopchałam ;)).

Wraz z szerszym wachlarzem możliwości, pojawiły się nowe pomysły.. Ramy do luster , zegary, blaty do stołów.. i wszystko z plastrów. Różnej wielkości, grubości, wszelkich gatunków drewna. Nie było i nie ma.. i chyba nie będzie, dwóch identycznych produktów od Alicji w Krainie Drewna. Troszeczkę się rozszalałam..

Na plaster mi to? Raczej jak plaster na duszę.. Cieszy mnie fakt ,że patrzę oczyma wyobraźni bo inaczej widziałabym średnio energetyczny opał zamiast ram i zegarów. . Poza tym,  lubię swoją pracę i lubię swoje plastry. Nawet jak się nadźwigam i zmęczę.. nawet jak muszę poprawiać.. satysfakcja ze zrobienia niepowtarzalnego przedmiotu jest niebywała. Śmiało mogę stwierdzić, że praca jest moją pasją.

A na tym zdjęciu jest niedziela i  jestem w spodniach od piżamy …hahaha. Tytan pracy

Post a Comment