Jarmarczny klimat..

„..przypadków nie ma ..to co jawi nam się jako ślepy traf 

pochodzi z najgłębszych źródeł..”     F. von Schiller

DSC_9167
DSC_9130
DSC_9134

Do niespodzianek podchodzę z dystansem. Ale coraz bardziej ciekawią mnie sytuacje i zdarzenia ,które dzieją się w moim życiu bez ingerencji głównej zainteresowanej. Cóż takiego się wydarzyło, że są i po co do mnie przyszły.. tak bez pytania i bez mojej reżyserki. Lubię je podejmować bo pachną świeżutką nowością ..a potem rozkminiać i doszukiwać się dobrych rzeczy.

Nie inaczej było w tym przypadku. Telefon w czwartek o 22 ..od Ani ( ta ładna blondynka na pierwszym zdjęciu 🙂 ), która radosnym głosem zakomunikowała że właśnie zdobyła miejsce na niedzielnym Kiermaszu Świątecznym w Piasecznie.

W kilku miejscach odmówiono mi udziału z powodu kompletu wystawców i szczerze mówiąc, już odpuściłam temat obierając na weekend inne cele. No ale w tej sytuacji.. trzy głębokie oddechy nie powstrzymały fali pomysłów  jaka już płynęła z prawej półkuli i z entuzjazmem rozlała się po mnie całej. Chlapnęło też na sprawczynię zamieszania ponieważ natychmiast poinformowałam ją o tym jak zrobimy stoisko, jaki wystrój, co mam a czego nie, jakie drewniane rzeczy wystawimy..

Ania, ponieważ jest odpowiedzialną i trzeźwo myślącą osoba, zapropomowała termin kiedy przyjdzie popracować ze mną ..bo najpierw przecież trzeba te rzeczy zrobić.

To był bardzo fajny piątek.. robota szła nam cudownie. Naprodukowałyśmy dużo świeczników, zegarów, tac. Radio nie było potrzebne bo rozmowa kleiła się lepiej niż drewno w ściskach a czas leciał jak szalony.

20181207_152603
20181207_152720

Zawsze gdy jest jakaś akcja tego typu, w ostatniej chwili oświeca mnie pomysł… o 4 nad ranem skończyłam skręcać i wygładzać stoły z plastrów ..ten właśnie światły pomysł.

Zbudowałyśmy sobie całkiem przyjemne stoisko, drewniane i  lśniące dziesiątkami światełek. Moja córka Lidka (ten fotoMikołaj z pierwszych zdjęć) zadbała o zapachowe świeczki .. a ja o dobry look naszej ekipy 😉 nie znalazłam bardziej obciachowej czapki. Aura była tak przygnębiająca, że musiałyśmy ratować się zimową herbatką.. za to humory pierwsza klasa.

DSC_9093
DSC_9092
DSC_9107

Klientów i odwiedzających nie brakowało. Jarmarczny klimat nam się udzielił. Ania zauważyła że w rozmowie o drewnie mówię cała sobą.. fakt lubię rozmawiać o tym materiale bo niezmiennie mnie fascynuje a i spostrzeżenia ludzi są dla mnie ważne. I gestykuluję.. oj tak komunikacja niewerbalna jest u mnie mocno zaakcentowana. Bo taaaki ten plaster duży  a włókna w topoli układają się tak a narośl na drzewie była jak pięść . Na szczęście podpieram to słowami i błyskiem w oku.

Gdy zrobiło się ciemniej, nasze stoisko wyglądało romantycznie, w blasku świec i lampek. Chyba pierwszy raz poczułam ten świąteczny nastrój. Zrobiłam rundę po piaseczyńskim rynki i obejrzałam wszystkie cuda na stoiskach. Rękodzieło emanuje pasją i talentem, pachnie ręczną robotą i naprawdę cieszy oko. Przemawia do mnie niepowtarzalność przedmiotów i wysiłek jaki został włożony w ich produkcję. Doceniam nie tylko dlatego że znam od „kuchni” .Bardzo ładny to był kiermasz.

DSC_9127
DSC_9122
DSC_9128

Dlaczego przypadkowy kiermasz okazał się dobrą decyzją? Piątkowa produkcja świeczników z Anią podziałała zbawiennie na nasze samopoczucie. Ja, zwana przez znajomych „sama, sama” poczułam że ..co cztery ręce to nie dwie. Praca szła szybko i przyjemnie. Niby jasne i logiczne a jednak w praktyce trzeba było mi to sprawdzić. Ania, matka-polka, po prostu odpoczęła od codziennych zajęć. A Lidka.. podwójne kieszonkowe za pomoc przy kiermaszu! Dla trzynastolatki niczym wygrana na loterii.

Życzliwość ludzi na kiermaszu też była zastrzykiem energii. Kilka osób nawet odwiedziło mnie w tygodniu w pracowni. Nawet pamiętali moją czapkę 😉

DSC_9099

Post a Comment